Szkoła w konspiracji: wspomnienia uczestników tajnego nauczania.
wybrali i opracowali Mikołaj Kozakiewicz, Stanisław Brzozowski, Warszawa: Nasza Księgarnia, 1960
ze wstępu:
Lektura pamiętników z tajnego nauczania nasuwa wiele refleksji na temat bohaterstwa. Kiedy dziś z dystansu 20 lat patrzymy na pracę i życie ludzi, którzy brali udział w tajnym nauczaniu, nie możemy się oprzeć podziwowi nad rozmiarem ich odwagi i poświęcenia. A przecież na kartach tych nie występują jakieś jednostki nieprzeciętne. Nie są to wybitni żołnierze ani wielcy wodzowie, nie są to także świadomi politycznie bojownicy i rewolucjoniści. Występują tu ludzie zwykli, jak to się mówi, "szarzy", tacy, jakich tysiące spotykamy co dzień na ulicy. Bohaterstwo nie szerzy się epidemicznie, byli tacy, jak Carlyle, którzy mniemali, że jest ono w ogóle dostępne tylko jednostkom wyjątkowym, a już sama zdolność do bohaterstwa była, jego zdaniem, szczęściem. Nasi bohaterowie boją się i drżą, miewają okresy załamań i słabości, wzdragają się przed dalszym ryzykiem, nie raz i nie dwa noszą się z zamiarem przerwania tej
igraszki z dynamitem - a jednak trwają, trwają aż do końca. A gdy zły los ukarze ich za tę wytrwałość wtrąceniem do więzienia lub obozu koncentracyjnego, nawet tam za kratami i drutami podejmują swoją uporczywą pracę. Co skłaniało nauczycielki (...), aby nawet w Ravensbrück organizować lekcje, wykłady literatury, dyskusje nad filozoficznymi i moralnymi problemami życia? Co zmuszało je i wiele im podobnych do tego, aby wówczas, gdy ich własna egzystencja znalazła się pod znakiem zapytania, troszczyć się jeszcze o umysły i dusze innych?
(...) Chciałbym zwrócić uwagę na pewną specyficznie nauczycielską cechę, która stanowiąc składnik osobowości wszystkich nauczycieli z prawdziwego zdarzenia właśnie w nieludzkich warunkach okupacyjnej rzeczywistości rozkwitła wspanialej niż kiedykolwiek. Tę cechę wybitny polski pedagog, Jan Władysław Dawid, nazwał "miłością dusz ludzkich", inni nazywają ją "kontaktowością", "skłonnością agitacyjną" czy "pedagogicznym talentem". I ta specyficznie nauczycielska cecha sprawia, że osobnik nią obdarzony nie może przyglądać się obojętnie temu, jak czyjeś życie zbacza na złe tory, stara się oddziaływać za wszelką cenę i we wszystkich okolicznościach na rozwój osobowości innych ludzi. Im większe są siły wypaczające i tłoczące na losy innych ludzi, tym ten imperatyw nauczycielskiego angażowania się w sprawy cudzych dusz i umysłów staje się kategoryczniejszy.
Oto dlaczego nauczycielki organizują tajną naukę w obozie koncentracyjnym, oto dlaczego inna będzie, ryzykując życiem swoim i własnych dzieci, uczyła żydowskiego chłopca zbiegłego z getta, oto dlaczego kolejna potrafi nawet przymusowe zbieranie jagód i ziół dla Wehrmachtu zamienić w jedyną w swoim rodzaju "jagodową szkołę", oto dlaczego pewien nauczyciel będzie z uporem maniaka gromadził i oprawiał książki dla wiejskiej tajnej biblioteki, mimo że co "trzeźwiejsi" będą go przekonywać, że w czasach, kiedy brak chleba, nie warto ryzykować głowy dla "głupich książek".
Czytając pamiętniki nie można oprzeć się wrażeniu, że większość autorów naszych pamiętników działała w tych okropnych latach pod wpływem jakiegoś kategorycznego poczucia obowiązku. Obowiązku
tego nie nazywają oni po imieniu, nie ubierają go w szatę słów - ale przecież na bezkompromisowym posłuszeństwie temu żywo odczutemu obowiązkowi płynącemu z samego rdzenia nauczycielskiego
powołania polega, jak się wydaje, główna treść ich bohaterstwa.
Jest też inna wspólna wszystkim uczestnikom tajnego nauczania cecha: (...) wspólny im wszystkim patriotyczny optymizm i niezachwiana wiara w przyszłość; optymizm urzekający, chwilami niemal dziecięcy.
|
|
|